Rynek omija przepisy rządowego programu „Bezpieczny Kredyt 2 proc.”

Poznaj autora
Udostępnij

Z powodu olbrzymiego zainteresowania programem „Bezpieczny Kredyt 2 proc.”, deweloperzy zastanawiają się, jak przyciągnąć większą liczbę klientów. Głównym wyzwaniem jest limit kwotowy programu, ale są metody, by go ominąć, które trudno jest udowodnić.

Rynek nieruchomości ma sposób na program "Bezpieczny Kredyt 2 proc." Deweloperzy omijają limity kwot transakcji.

Kiedy program rządowy ruszył, rynek nieruchomości przyspieszył, prowadząc do wzrostu cen. W ramach tego programu rodzice z dzieckiem mogą uzyskać kredyt do 600 tys. zł, a wkład własny nie może przekraczać 200 tys. zł. Maksymalna wartość nieruchomości to zatem 800 tys. zł. Deweloperzy mają jednak sposoby, aby ominąć te restrykcje.

Chcąc przyciągnąć klientów, deweloperzy proponują różne rozwiązania. W aktach notarialnych wpisuje się maksymalną dozwoloną kwotę, a dodatkowe środki są przeznaczane na prace dodatkowe lub zmiany w mieszkaniu. To pomysłowe podejście jest trudne do wykrycia, co sprawia, że jest ono atrakcyjne zarówno dla deweloperów, jak i klientów.

Jednak taka praktyka niesie pewne ryzyko dla klienta. Chociaż na papierze wszystko wygląda prawidłowo, istnieją obawy dotyczące bezpieczeństwa płatności za dodatkowe prace czy zmiany. Czy klient otrzyma odpowiednie dokumenty potwierdzające te transakcje? A co w przypadku późniejszych sporów z deweloperem?

Dodatkowo, pieniądze przekazywane na tzw. „prace dodatkowe” nie podlegają ochronie ustawy deweloperskiej. Klienci są chronieni jedynie wtedy, gdy wpłacają środki na rachunek powierniczy. Inne formy płatności mogą narażać ich na ryzyko.

Niektórzy krytykują tę praktykę, ponieważ wszyscy podatnicy finansują program rządowy. Choć idealne programy są trudne do stworzenia, taka luka w przepisach może prowadzić do nadużyć. Urzędy skarbowe bacznie obserwują akty notarialne, a znaczące różnice w cenach mogą przyciągnąć uwagę fiskusa.

Wreszcie, mimo że „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” jest promowany jako atrakcyjny, w rzeczywistości ma on wiele dodatkowych kosztów. Oprocentowanie jest wyższe, a klient musi ponosić koszty prowizji, wyceny, ubezpieczeń i innych opłat. Ważne jest również pamiętanie, że wsparcie rządowe trwa tylko przez pierwsze 10 lat, po czym warunki się zmieniają.

Poznaj autora
Udostępnij