Opóźnione unijne miliardy – inwestycyjny boom dopiero w 2026 roku

Poznaj autora
Udostępnij

Podstawą optymistycznych prognoz wzrostu gospodarczego Polski w latach 2025–2026 miały być inwestycje. Tymczasem ich dynamika w ostatnich kwartałach wyraźnie rozczarowuje.

Zamiast spodziewanego przyspieszenia, Polska wciąż zmaga się z inwestycyjnym spowolnieniem, a oczekiwane ożywienie przesuwa się co najmniej o rok – na 2026.

Jak pokazują dane GUS i Pekao Analizy, konsensus rynkowy przeszacował tempo wzrostu inwestycji w II połowie 2024 r. oraz w I półroczu 2025 r. Gdy ekonomiści spodziewali się wyraźnego przyspieszenia, rzeczywistość okazała się brutalna – dynamika inwestycji spadła poniżej zera, a w IV kwartale 2024 r. zanotowano nawet ponad 5-procentowy spadek rok do roku.

Klucz do zrozumienia tej rozbieżności tkwi w tempie wykorzystania środków unijnych. To właśnie fundusze z Polityki Spójności – Fundusz Spójności oraz Fundusze Strukturalne – od dwóch dekad stanowią jeden z najważniejszych motorów napędowych inwestycji publicznych i prywatnych w Polsce.

Cykliczność unijnych pieniędzy

Każda unijna perspektywa finansowa przebiega według podobnego scenariusza. W pierwszych dwóch latach rozliczane są jeszcze projekty z poprzedniej perspektywy, a dopiero po tym okresie ruszają nowe nabory. Oznacza to, że faktyczne przyspieszenie inwestycji następuje zazwyczaj w trzecim roku trwania danej perspektywy. Proces absorpcji funduszy – od złożenia wniosku, przez podpisanie umowy, po wypłatę środków – jest długotrwały i powtarzalny, co pozwala przewidywać jego wpływ na aktywność inwestycyjną.

Według danych Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, nawet 40% inwestycji sektora publicznego w ostatnich latach było finansowanych z pieniędzy UE. W perspektywie 2014–2020 aż 55% wszystkich wniosków o płatność pochodziło z sektora rządowego i samorządowego. Zależność między wydatkowaniem funduszy a wzrostem nakładów na środki trwałe jest więc bezdyskusyjna. Pandemia Covid-19 jednak zaburzyła ten naturalny rytm – wiele projektów opóźniła, a część całkowicie wstrzymała.

Perspektywa 2021–2027: wolniejszy start

Obecna perspektywa 2021–2027 jest rekordowa pod względem kwot – Polska otrzymała 76 mld euro, pozostając największym beneficjentem Polityki Spójności w Unii. Problem w tym, że proces wydatkowania środków jest znacznie opóźniony.

Po czterech latach obowiązywania nowej perspektywy wykorzystano zaledwie około 10% dostępnych funduszy. Dla porównania, w analogicznym momencie poprzednich okresów Polska miała już rozliczone 20–25% przydzielonych środków. Opóźnienia tłumaczą się kumulacją kryzysów ostatnich lat – pandemią, wojną w Ukrainie, wysoką inflacją i problemami energetycznymi. Wiele krajów Unii Europejskiej notuje podobne trudności.

Jednak od końca 2025 roku widoczne jest wyraźne przyspieszenie. Wraz z wyczerpaniem środków z poprzedniej perspektywy 2014–2020, nowa fala projektów z cyklu 2021–2027 zaczyna nabierać tempa. Dodatkową presję stwarza wprowadzenie zasady „n+2”, skracającej czas realizacji i rozliczenia inwestycji – tym razem wszystkie projekty muszą zostać zakończone do końca 2029 roku.

Krajowy Plan Odbudowy – nowy impuls inwestycyjny

Drugim filarem unijnego wsparcia jest Krajowy Plan Odbudowy (KPO), z którego Polska miała otrzymać około 60 mld euro – 25,3 mld w formie dotacji i 34,5 mld jako pożyczki. Niedawno rząd zdecydował o zmniejszeniu części pożyczkowej o 5,1 mld euro, uznając, że środki te nie zostaną w pełni wykorzystane.

Według danych Polskiego Funduszu Rozwoju, który odpowiada za techniczną obsługę wypłat, do tej pory wypłacono około 30,9 mld zł – blisko 30% przeznaczonych Polsce dotacji. Największy strumień pieniędzy ma jednak dopiero nadejść. Szacunki Pekao Analizy wskazują, że w 2026 roku do gospodarki trafi około 65 mld zł z części dotacyjnej oraz około 35 mld zł z części pożyczkowej. To właśnie wtedy środki z KPO osiągną swoje pełne inwestycyjne oddziaływanie.

Inwestycyjny boom w 2026 roku

Modele ekonometryczne Pekao wskazują jednoznacznie – szczyt dynamiki inwestycji w Polsce przypadnie na drugą połowę 2026 roku, gdy roczna stopa wzrostu przekroczy 10%. Rok później tempo zacznie się obniżać, ale wciąż pozostanie na podwyższonym poziomie.

W 2026 roku polska gospodarka będzie napędzana dwoma motorami: konsumpcją prywatną i inwestycjami publicznymi, które pobudzą również aktywność sektora prywatnego. Według prognoz dynamika inwestycji w całym roku sięgnie około 8%, a wzrost PKB zbliży się do 4%. To scenariusz wyraźnie bardziej optymistyczny niż obecne prognozy Narodowego Banku Polskiego czy rynkowy konsensus.

Po okresie pandemicznego zastoju, geopolitycznej niepewności i biurokratycznych opóźnień, 2026 rok może stać się dla polskiej gospodarki rokiem odbicia. Fala unijnych środków, skumulowanych i uruchamianych z opóźnieniem, stanie się potężnym bodźcem inwestycyjnym – takim, jakiego polska gospodarka nie widziała od lat.

Poznaj autora
Udostępnij